Mam na imię Ewa i chciałabym opowiedzieć o swojej przygodzie związanej z udziałem w projekcie Healthy Human, Healthy Environment, który odbyłam w Lizbonie.
Na początku opowiem trochę o sobie – mam 26 lat i pochodzę z Gdańska. Na krótko przed wyjazdem do Lizbony ukończyłam studia na Uniwersytecie Morskim w Gdyni związane z logistyką i transportem. Generalnie moja historia z samą idea wolontariatu sięga roku 2011, kiedy to wzięłam udział w rekrutacji do Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej, które m.in odbywały się w Gdańsku. Tak naprawdę był to główny bodziec, żeby zacząć działać – dzięki temu otworzyłam się na wolontariat, brałam udział w różnych wydarzeniach i pomagałam różnym organizacjom, głównie był to sport, jako, że poza EURO 2012, byłam wolontariuszem również m.in. na Halowych Mistrzostwach Świata w 2014 w Sopocie, Mistrzostwach Europy w Piłce
Ręcznej 2016, Mistrzostwach Europy U-20 w Piłce Nożnej 2017 w Gdyni i przy kilku zagranicznych imprezach (z orgaizacją EUSA w Zagrzebiu, Madrycie i Coimbrze). Organizacja imprez sportowych można powiedzieć stała się moją pasją i dążyłam do tego by zwiazać się z tym również profesjonalnie. Również swoją pracę licencjacką oparłam na tym temacie, jako, że skupiłam się na logistyce imprez sportowych. Podczas studiów wzięłam udział w wymianie studenckiej Erasmus, którą odbyłam w Finlandii.
Jednak skupmy się na samym projekcie!
Dlaczego się zdecydowałam wyjechać? Chciałam przeżyć coś nowego i spróbować życia w innym kraju. Uwielbiam podróżować i poznawać nowe kultury i przede wszystkim chciałam sprawdzić jak to jest mieszkać w Portugalii. Szukałam projektów w różnych krajach, ale tak naprawdę Portugalia była moim głównym celem – i się udało! Można powiedzieć, że projekt HHHE spadł mi z nieba w idealnym momencie. Portugalię pierwszy raz na własne oczy zobaczyłam w 2017 roku i się zakochałam od pierwszego wejrzenia. W kolejnym roku odwiedziłam ją jeszcze trzy razy i wciąż czułam, że muszę wrócić kolejny raz. Poza tym, muszę też wspomnieć, że mój chłopak jest właśnie z Portugalii – jednak poznaliśmy się już dawno dawno temu, bo w roku 2010 (dość długa i zawiła historia, w każdym razie pierwszy raz spotkaliśmy się na żywo i jesteśmy ze sobą dopiero od zeszłego roku).
O czym był projekt?
Trudno powiedzieć jednym zdaniem. Generalnie organizacja Viver Telheiras powstała głównie w celu integracji społeczności Telheiras (jednej z dzielnic Lizbony). Skupia się na tym, by organizacje, które działają na jej terenie, mogły ze sobą współpracować i wspólnie organizować różne wydarzenia. Dlatego też, ja również na codzień pomagałam wybranym organizacjom w ich pracy oraz w organizacji wydarzeń, które się odbywały w Telheiras.
Moim pierwszym wydarzeniem było Magusto, które odbywa się każdego roku w listopadzie (w okolicy 11 listopada – dnia Św. Marcina). Głównym punktem są pieczone kasztany, które tak naprawdę jadłam wtedy po raz pierwszy w życiu! I szczerze polecam, idealne na chłodne wieczory ? Podczas Magusto, byłam fotografem i uwieczniałam całe wydarzenie, które poza kasztanami, obfitowało w różne pokazy taneczne z warsztatami a organizacje z Telheiras miały okazje sprzedawać swoje produkty i opowiedzieć o swoich działaniach.
W grudniu Organizacja SPIN, która była organizacją koordynującą mój projekt w Lizbonie, zaprosiła wszystkich wolontariuszy z różnych projektów na Wigilię. Każdy miał zadanie przynieść danie lub deser związane z krajem, z którego pochodził. Ja na tę okazję ugotowałam pierogi, które zniknęły w mgnieniu oka!
Powoli zaczynałam się wdrażać w pracę, na początku szło to dosć powoli, ponieważ zogranizowanie spotkań ze wszystkimi organizacjami, by porozmawiać o współpracy i konkretnych działaniach nie było takie łatwe, zwłaszcza w okresie przedświątecznym. Mniej więcej po Nowym Roku zaczęłam pracę w ReFood – czyli w Banku Żywności. Postanowiłam, że będę pomagać 3 dni w tygodniu, jako, że ich tryb i typ pracy najbardziej mi odpowiadał.
Trzy dni w tygodni oznaczały trzy różne grupy ludzi, z którymi pracowałam, co jak najbardziej mi odpowiadało. Dzięki temu poznałam sporo osób, przede wszystkim lokalnych, w różnym wieku, z różnym doświadczeniem i róznymi sposobami na życie. Również pozwoliło mi to na otwarcie się na język portugalski, ponieważ niektóre osoby nie mówiły w języku angielski
i siłą rzeczy musiałam zacząć używać portugalskiego (przed wyjazdem na projekt nie umiałam praktycznie nic). ? Poza tym, z ReFoodu wyniosłam najwięcej znajomości, poznałam tam naprawdę wspaniałe osoby. A na czym polegała praca? We wtorki i środy pomagałam wieczorami przy organizacji miejsca na następny dzień – tzn. byłam odpowiedzialna za sprawdzenie ilości zwróconych pojemników, przez osoby, którym ReFood pomaga i ewentualne uzupełnienie braków, tak, by wolontariusze dnia następnego mieli wszystko przygotowane do skompletowania zestawów jedzenia. We czwartki pomagałam (również jako kierowca, co bardzo mi odpowiadało ?) w odbiorze produktów żywnościowych z Hipermarketu, który z nami współpracował.
Viver Telheiras było jedną z organizacji uczestniczących w międzynarodowym projekcie pilotażowym MiT – Municipalities in Transition.
Projekt polega na integracji lokalnego społeczeństwa z kilku krajów z całego świata z administracją publiczną. Viver Telheiras i organizacje z nią współpracujące w ramach tego projektu stworzyły kilka pomysłów, w których implementacji również brałam udział. Jednym z nich były ogródki warzywne przy szkołach, organizacji Associação Educativa para o Desenvolvimento da Criatividade. Uczestniczyłam w spotkaniu przygotowawczym dla przedstawicieli szkół, w przygotowaniu gruntów, w wizytach kontrolnych, na których mogliśmy zobaczyć efekty naszej pracy.
Drugim pomysłem było stworzenie przez dzieci z lokalnych szkół instrumentów muzycznych z materiałów nadających się do recyklingu, zrealizowane przez organizację Banco Social de Comunicação. Punktem finalnym projektu było wystąpienie dzieci wraz z prawdziwą orkiestrą podczas Festiwalu Telheiras, który odbył się w maju br.
Co poza projektem?
Oprócz pracy przy Viver Telheiras, starłam się brać udział w różnych wydarzeniach, które miały miejsce w Lizbonie, uczęszczałam na kursy językowe, działałam jako wolontariusz również w innych miejscach. W styczniu dołączyłam do zespołu Lean Academy Portugal, gdzie zostałam zaangażowana w organizację wydarzenia Lean Summit Portugal 2019, które miało miejsce w maju. W marcu byłam wolontariuszem podczas meczu Portugalia – Serbia ? Oprócz tego brałam udział w różnych warsztatach, spotkaniach, zaangażowałam się w działalność lokalnego ESN, trochę podróżowałam. Święta spędziłam również w Portugalii, razem z rodziną mojego chłopaka – były to moje pierwsze w życiu Święta poza domem, więc również dlatego było to dość specjalne. Ale było bardzo miło, dość mocno się różnią od tradycyjnego polskiego Bożego Narodzenia, zwłaszcza kiedy za oknem jest ok 20°C i cały tydzień słońce ?
Czy polecam? Jak najbardziej! Lizbona i cała Portugalia jest piękna, czuję się tam jak w domu. Bliskość oceanu działała na mnie niesamowicie, jako, że jestem znad morza, czułam się o wiele lepiej, wiedząc, że ocean jest na wyciągnięcie ręki – w ostatnim czasie wręcz dosłownie, ponieważ przeniosłam się w miejsce, z którego do plaży miałam 15 minut na pieszo ?
Do Portugalii na pewno będę wracać nie raz, być może kiedyś zdecyduję się nawet zostać na dłużej jeśli będę miała taką okazję.
Projekt finalnie miał trwać 12 miesięcy, czyli powinnam zakończyć pod koniec października 2019. Jednak zmuszona byłam zakończyć go wcześniej, ponieważ dostałam szansę pracy w Szwajcarii, a dokładniej w UEFA, co jest spełnieniem moich marzeń i być może początkiem poważniejszej kariery, która przecież zaczęła się właśnie dzięki wolontariatowi ?