Relacja z wolontariatu długoterminowego w portugalskim Amarante!
Przemek realizował projekt pt. European Solidarity Heroes, jego wyjazd finansowany był ze środków Europejskiego Korpusu Solidarności 🇪🇺
Część!
Nazywam się Przemek i chciałbym się z wami podzielić po krótce moimi doświadczeniami podczas 11 miesięcznego wolontariatu w Portugali!
Jeśli to czytasz, jestem pewien, że szukasz sprawdzonego miejsca.
Domyślam się, że jeśli tu trafiłeś, to szukasz odpowiedniej organizacji dla ciebie. I bardzo dobrze, bo śmiało mogę ci polecić moją i już piszę Ci co, jak i dlaczego!
To od początku.
Zazwyczaj wszyscy chcący pojechać na wolontariat wchodzą na stronę i przeszukują ogłoszenia. To najprostszy i najszybszy sposób. Ale nie jedyny. Sporo osób, które poznałem przyjechały tutaj, ponieważ ktoś im powiedział o tym miejscu, byli wcześniej na innymi projekcie w tej organizacji albo w pobliżu. Tak i było w moim przypadku. O Casa da Juventude (CJ) w Amarante dowiedziałem się od byłej już wolontariuszki, którą poznałem przypadkowo we Francji. Od razu sprawdziłem ich Instagram, wysłałem CV, list motywacyjny i czekałem na odpowiedź. Już po kilku dniach miałem rozmowę, a po niecałych 2 miesiącach przeprowadziłem się na 11 miesięcy do Portugalii!
Amarante.
Piękne, małe miasteczko położone w północnej Portugalii, jakieś 50 km od Porto. Niech nie zniechęci was słowo „małe”. Jest tu wszystko czego potrzeba, a jeśli nie – wskakujesz w Flixbusa czy inny autobus i w 45 min jesteś w Porto – w drugim największym mieście w Portugali!
Casa da Juventude – CJ.
Moją organizacja wspierającą była Fundacja Rozwoju Społeczeństwa Przedsiębiorczego (FRSP). Natomiast portugalską organizacją była Aventura Marao Clube, jest ona częścią CJ. A co to tak właściwie jest CJ? Hostel, wegetariańska restauracja, wieczorami bar, nasze biuro, kuchnia, pralnia, miejsce pracy, ale też miejsce spędzania czasu wolnego. Tam praktycznie działo się wszystko. Świetne miejsce, świetni ludzie.
Ale co ty tam tak faktycznie robiłeś?
Uważam, że CJ jest perfekcyjnym miejscem dla osób takich jak ja, czyli nadal szukających. Mam wiele rzeczy, które lubię robić lub które chciałbym zacząć robić, w które jestem dobry. I to jest projekt idealny dla takich osób, ponieważ nie skupia się on na jednej aktywności. W wielkim skrócie mogę podzielić aktywności na kilka rodzajów:
- Organiczne farmy (moje ulubione! Każdego dnia inna farma)
- Szkoły i przedszkola (teatr z nastolatkami, eksperymenty z przedszkolakami czy po prostu czas wolny z dzieciakami w szkole podstawowej)
- Centrum osób z niepełnosprawnościami (proste ćwiczenia rozciągające, gry, a latem kajaki!)
- Centrum z osobami starszymi (lekcje angielskiego, malowanie paznokci starszym paniom czy ćwiczenia rozciągająco-relaksujące)
To jest taka podstawowa baza, zwykły tydzień. Oprócz tego moja organizacja zajmuję się również projektami typu YouthExchange, Workcamp, w których mamy szansę uczestniczyć czy je koordynować. Co jeszcze? Projekty personalne, murale czy prowadzenie miejskiego ogrodu. Masa różnych rzeczy! A oprócz tego, miałem szansę rozwijać moje hobby, czyli fotografię.
A co ty tam faktycznie Zrobiłeś?
Tak że, oprócz podstawowych cotygodniowych aktywności, wraz z inną wolontariuszką Zuzą stworzyliśmy projekt BOOKS OF AMARANTE, w którym chcieliśmy przedstawić kilkanaście lokalnych osób z ciekawą historią. Ja zająłem się robieniem portretów oraz oprawą graficzną, a Zuza przeprowadzaniem i redagowaniem wywiadów. Wystawę zorganizowaliśmy w naszej organizacji. Ale oprócz tego:
- z Ruby – wolontariuszką z Holandii, koordynowałem projekt renowacji domów lokalnej romskiej społeczności
- ze Stefano – wolontariuszem z Włoch, stworzyliśmy prowadziliśmy miejski ogród oraz zrealizowaliśmy dwa ogrodnicze projekty w przedszkolu oraz szkole podstawowej z dziećmi
- wspierałem międzynarodowy projekt „Teatr uliczny”, który był projektem typu WorkCamp we współpracy z lokalnym Centrum dla Osób z Niepełnosprawnościami
Tak więc, przez 11 miesięcy mam wrażenie, że spróbowałem i zrealizowałam więcej rzeczy niż przez resztę mojego życia. Naprawdę. Spójrzcie tylko na te zdjęcia i sami oceńcie.
A co oprócz tego?
Wolontariat to też świetny czas na podróżowanie. Samo wzięcie udziału w projekcie jest wycieczką, ale to nie koniec. Ja podczas mojego programu odwiedziłem po raz pierwszy Hiszpanię (Barcelona i Narodowy Park Geres), Szkocję (Edynburg), Maderę (portugalska wyspa) no i przede wszystkim wiele miejsc w samej Portugali (między innymi tygodniowa podróż autostopowa).
Podczas całego projektu miałem również okazję rozwijać moje zainteresowanie fotografią (między innymi poprzez fotografowanie teatru świątecznego czy stworzenie personalnego projektu) oraz gotowaniem! W każdy czwartek mieliśmy szansę gotować dla wolontariuszy, a raz na dwa miesiące organizowaliśmy obiad dla wolontariuszy oraz wszystkich pracowników CJ.
Ja przeżyłem tutaj najlepszy czas w moim życiu. I wiem, że brzmi to płytko, ale wydaję mi się, że nie jestem w stanie tego wytłumaczyć. Poznałem wielu niesamowitych osób z całej Europy (i nie tylko) i wiem, że z niektórymi zaprzyjaźniłem się na całe życie.
Enjoy, Przemek. ☺
Artykuł oraz prezentację przygotował nasz wolontariusz Przemek Szyszka!
Dziękujemy i życzymy dalszych świetnych podróży!