Mam na imię Karolina i mam ogromną przyjemność uczestniczyć w wolontariacie długoterminowym na Maderze, a dokładniej w uroczym miasteczku Câmara de Lobos. Spędziłam tu już magiczne 6 miesięcy, a przede mną jeszcze kolejne 4.
Od zawsze chciałam pojechać na wolontariat w ramach Europejskiego Korpusu Solidarności, więc kiedy zobaczyłam ofertę projektu na Maderze, uznałam, że jest to właściwy moment. Jestem wolontariuszką w organizacji Teatro Meataphora, której członkowie rozczulająco nazywają siebie także przyjaciółmi sztuki Associação de Amigos das Artes.
Wraz z innymi wolontariuszami, pracujemy i mieszkamy na najurokliwszym wzgórzu miasteczka – Ilheu, skąd rozpościera się widok na ocean, górski krajobraz oraz pobliskie wioski. Za domem znajduje się miejski ogród ukoronowany palmami, w którym rzeczywiście można pozazdrości zieloności trawy. Często chodzimy tam po pracy, aby pomedytować, albo poćwiczyć. Odbyło się tam też kilka wydarzeń m.in. pokaz mody, lekcje jogi, czy koncert, które mogliśmy oglądać nawet z własnych okien :D.
Chociaż nasze piękne Ilheu daje nam tyle przyjemności, a droga w górę jest bardzo stroma, to jednak często opuszczamy nasze wzgórze, by odkrywać uroki Madery. Niektórzy z nas, nawet kilka razy dziennie. Sama często, w trakcie przerwy na lunch, schodzę w dół, by popływać w oceanie i zaczerpnąć energii na kolejną część dnia.
Ale skoro już przeszłam do tematu przerwy, to czas porozmawiać o samej pracy. Zazwyczaj zajmujemy się jedną rzeczą przez dłuższy czas. Wiosną przygotowujemy instalacje artystyczne z recyklingu, które cieszą się wielką renomą tutaj, w Câmarze de Lobos i zdobią jej urocze uliczki przez kolejne miesiące, a czasem nawet lata. Jedną z największych radości, jako wolontariusz, jest przechadzać się codziennie tymi uliczkami i spoglądając w górę, widzieć swoją pracę, która niesie ze sobą wartościową wiadomość.
Przez kilka tygodni pracowaliśmy także nad mozaiką na naszym tarasie, którą ostatecznie nazwaliśmy „Ścianą Wolności” i na której otwarcie dotarł do nas nawet burmistrz miasta. Obecnie zajmujemy się szyciem toreb z używanych jeansów, które przynieśli do nas mieszkańcy Câmara de Lobos. Ale to nie wszystko! Każdego tygodnia mamy do czynienia z niespodziewanymi i ciekawymi aktywnościami.
Czasem chodzimy do szkół, by porozmawiać o naszym doświadczeniu z dziećmi i przygotowujemy dla nich różne aktywności. Czasem to do nas przychodzą różne grupy, którym pokazujemy miejsce naszej pracy i opowiadamy o różnych projektach. Czasem wybieramy się na całodniowe wycieczki w celu sprzątania wyspy (te są moimi ulubionymi), przygotowywaliśmy też wystawę artystyczną w barze Pesquita oraz występ teatralny w domu kultury. Z instalacjami artystycznymi pomagamy też w Casa do Povo, ale czasem odwiedzamy ich także w celu zapewnienia różnych aktywności. Ostatnio w Teatrze Metaphora oraz pobliskiej rezydencji artystycznej gościmy też youth exchanges oraz training courses, więc zdarza się nam pomagać w ich części logistycznej. Oprócz tego, mamy też lekcje portugalskiego i piszemy posty na naszym blogu: https://atlanticiscalling.wordpress.com/, gdzie opowiadamy w szczegółach o konkretnych projektach.
Piękne widoczki zobaczycie w przygotowanej rolce na Instagramie –
Życie na Maderze jest jak bajka, ale nie tylko dlatego że widoki przypominają Hawaje, a życie na wyspie samo w sobie brzmi egzotycznie. Jest jak bajka, dlatego że na szlakach nieznajomi nam staruszkowie częstują nas owocami, które zerwali u siebie w ogrodzie albo dlatego że dwa rozpadające się autobusy rodoeste, które jadą z naprzeciwka, bo wyżynnych maderskich drogach, zatrzymują się na środku ulicy, tylko po to, by ich kierowcy mogli ze sobą pogawędzić. Jest jak bajka, bo wszyscy mieszkańcy są częścią życia. Staruszkowie grają w karty i spotykają się na każdym rogu miasteczka, by tylko pobyć w gronie innych. Każdy sobie tu może pozwolić na kawę i ciastko za niecało euro w każdej pastelarii, a śmiechu rybaków nigdy nie brakuje w zatoce – sercu naszego miasteczka. Życie tu jest jak bajka, ale nie dlatego, że jest tak popularnym kierunkiem turystycznym, ale dlatego, że zachowała się tu magia życia, którą zatraciło większość europejskich miejsc.
Wszystko tutaj jest przyjemnością – odwiedzenie targu i kupowanie owoców od lokalnych rolników, przejechanie się do Funchal w starym, ale pięknym autobusie, którego kierowca dołoży wszelkich sił, byś wysiadł na właściwym przystanku; czy wejście do sklepu i witanie się z tymi samymi paniami, które cię rozpoznają i z jakiegoś powodu dobrze wiedzą, gdzie mieszkasz. To wszystko tworzy magię na Maderze.
Zdecydowanie polecam wolontariat każdej młodej osobie, czy to na Maderze, czy gdziekolwiek indziej. Poszerza on nie tylko nasze umiejętności oraz kompetencje, ale przede wszystkim nasze horyzonty i tory myślenia. Pozwala nam doświadczyć całkowicie innej kultury w kompletny sposób – jako jej członek i mieszkaniec, a nie jedynie turysta. Z wolontariatu pozostaną nam nie tylko piękne wspomnienia, ale i znajomości, często na całe życie. Jest to idealna propozycja dla młodych ludzi, którzy pragną poznawać świat oraz samych siebie, a jednocześnie zrobić coś dobrego dla innych.
Artykuł przygotowała nasza wolontariuszka Karolina Gromada. Dziękujemy i życzymy powodzenia w dalszej realizacji projektu! 🙂