Już pierwszego dnia wiedziałam, że chciałabym zostać na dłużej! – Relacja naszej wolontariuszki Klaudii z wolontariatu krótkoterminowego (niestety 😉) w Bradze.
Projekt Uncover Your Potential jest finansowany w ramach Europejskiego Korpusu Solidarności.
Wyjazd
15 kwietnia wieczorem miałam mój lot do Bragii z przesiadką w Lizbonie. Na miejsce doleciałam 16 kwietnia gdzie na lotnisku czekali na mnie Raquel i Jose z organizacji goszczącej. Mój projekt odbywał się w przepięknej Bradze, jest to niewielkie portugalskie miasto które już od pierwszych chwil skradło moje serce. Istnieje legenda, która mówi, że ten kto znajdzie dwie kury na słynnym kościele de Santa Cruz, ten na zawsze zostanie w Bradze. Mi niestety nie udało się ich dopatrzeć osobiście (pokazał mi je jeden z wolontariuszy z Turcji), jednakże nie oznacza to, że nie mogłabym tam zostać na dłużej. Bragę pokochałam od pierwszych chwil i na pewno jeszcze tam wrócę, jeśli nie na stałe to odwiedzić wszystkie przecudowne osoby, które tam poznałam. Mój pobyt zaliczam do udanych, a gdyby nie to, że trzeba było nosić maseczki, to wcale bym nie odczuła, że covid istnieje.
Zakwaterowanie
Razem z innymi wolontariuszami z Polski oraz Turcji mieszkaliśmy w hostelu, tuż obok centrum Bragi. Idealny punkt do zwiedzenia okolicy i spacerów po zabytkowej części miasta. Mimo tego, że dzieliłam pokój z Martą (inną wolontariuszką z Polski) i Crisitną (Portugalką, która pracowała jako asystentka w szkole w pobliskiej miejscowości), to bardzo mi się podobało. Uwielbiam mieć kontakt z ludźmi i nie zamieniłabym hostelu na żadne inne miejsce z prywatnym pokojem. Właściciel hostelu – Nelson oraz jego obsługa robili wszystko żeby nasz pobyt był udany. Dawali nam różne wskazówki i porady, gdzie warto pojechać i co warto zobaczyć czy zjeść. Razem organizowaliśmy barbecue w ogródku przy hostelu. Udało nam się też zrobić polskie pierogi ruskie, które bardzo im smakowały 🙂
Miasto goszczące
Braga – jedno z najstarszych miast w Portugalii. Mówi się, że Braga się modli, ze względu na dużą ilość kościołów. Z innych ciekawostek: jest to miasto o największej liczbie młodych ludzi na metr kwadratowy. Na każdym kroku można spotkać przechadzających się studentów. Jest to miasto bardzo religijne, będąc w Bradze nie można przepuścić odwiedzenia BOM JESUS DO MONTE, kościoła na wzgórzu, z którego rozciąga się niesamowity widok na całe miasto. Warto wybrać się tam na zachód słońca, uwierzcie mi nie pożałujecie. Ze względu na to, że uwielbiam chodzić a Braga nie jest dużym miastem, już po kilku dniach, znałam każdą uliczkę na pamięć.
Organizacja goszcząca
Pracowaliśmy w ADOC – Associação de Ocupação Constante (odwiedź stronę organizacji a Facebooku – ADOC) jest to pozarządową organizacją na rzecz rozwoju, która działa od 2000 roku. W swojej pracy skupiają się na rozwoju lokalnym i poprzez lokalne zasoby. Zajmują się ochroną dziedzictwa kulturowego/historycznego/środowiskowego regionu, aby rozwijać turystykę, również dla osób o ograniczonej sprawności ruchowej. Zarząd organizacji: Raquel i Jose to przecudowni ludzie. Nazywaliśmy ich naszymi drugimi rodzicami. Robili wszystko żebyśmy czuli się dobrze, martwili się o nas, dawali porady i wskazówki, opowiadali nam ciekawe historie o mieście. To oni przyczynili się do tego, że mogę uznać mój pobyt za bardzo udany!
Moje zadania
Ze względu na to, że mój przyjazd zaczął się od kwarantanny, musiałam wraz z Martą, inną wolontariuszką z Polski, pracować online przez 2 tygodnie. Zaczęłyśmy od pracy nad projektem dla osób niewidomych. Organizacja, która z nami współpracowała: ALTO MINHO co roku organizuje trasy do zwiedzania dla osób niewidomych. Jest to 10 różnych tras. Nasze zadanie dotyczyło tylko jednej z nich – Ponte de Lima. Ze względu na pandemię, wydarzenie odbywało się online. Wszyscy uczestnicy otrzymali torbę z różnego rodzaju produktami lokalnymi: czekoladki, miód, grzyby i innymi pomocami wizualnymi. Słuchając wędrówki online, mogli uruchomić swoje wszystkie zmysły i w ten sposób odkrywać trasę.
Niewątpliwie dzięki temu projektowi, uświadomiłam sobie, że nie zawsze potrzebujemy zmysłu wzroku, by móc odkryć coś czego nie znamy. Zrozumiałam również to, że czasami nie doceniamy tego, że posiadamy dostęp do wszystkich zmysłów. Co więcej, że nie każdy ma to szczęście. Pracowałyśmy nad marketingiem projektu, plakatami oraz postami na Instagram.
Online vs. offline
Z czasem, gdy kwarantanna dobiegła końca, pojawiły się nowe projekty. Takie jak: wycieczka online po Bradze wraz z interesującymi legendami, sadzenie drzewek oznaczonych imionami donatorów, wycieczki organizowane na AIRBNB. Jedna z nich to wycieczka po historycznych ogrodach Bragi. Zachęcam do przeczytania opisu, który sama stworzyłam 😉 https://www.airbnb.pl/experiences/2680948?source=pdpother&_set_bev_on_new_domain=1624210243_MzEzYzY3ZDFiOWY2
Pracowaliśmy również w ogrodzie sensorycznym organizacji, który trzeba było uporządkować. Robiliśmy papier czerpany z nasionami i wiele innych ciekawych rzeczy. Oprócz pracy, Raquel i Jose organizowali dla nas kilka aktywności by odkryć ich kulturę. Malowaliśmy azulejos (tradycyjne portugalskie płytki), pisaliśmy na tabliczkach woskowych i robiliśmy swój własny zegar słoneczny. Miałam okazję pracować z wolontariuszami z Turcji, wszyscy tworzyliśmy bardzo zgrany zespół.
Czas wolny
Mimo pracy, mieliśmy mnóstwo czasu na zwiedzanie innych przecudownych zakątków Portugalii. Czasami Raquel i Jose dawali nam wolny piątek, przedłużając tym samym weekend co pozwalało na organizowanie dłuższych wycieczek. Udało mi się zobaczyć Porto (nawet kilka razy, ze względu na bliskość od Bragi, ok. 40 min drogi). Atakże Lizbonę, Viane do Castelo, Geres, Sintre, Aveiro oraz Vigo w Hiszpanii!
Zwiedzanie
Gdybym miała wybierać między Porto a Lizboną, to zdecydowanie Porto wygrywa. Jest to urokliwie, małe miasto, a jednocześnie oferuje nam mnóstwo rzeczy do robienia. Ma najcudowniejsze punkty widokowe i przepyszne portugalskie ciastka: pastel de nata (znajdziecie je oczywiście w całej Portugalii). Oczywiście udało nam się też spróbować innych portugalskich deserów, ale nie będę ich tu wszystkich wymieniać bo było ich za dużo. Polecam pojechać do Portugalii i samemu wybrać coś dla siebie. Wybór jest bardzo duży!
Pisząc o zwiedzaniu, nie mogę nie wspomnieć o cudownych ludziach z którymi spędziłam ten czas. W szczególności o Marcie, która przyjechała dzień po mnie. Wszędzie chodziłyśmy i jeździłyśmy razem, świetnie się dogadywałyśmy. A moje zamiłowanie do szybkiego chodzenia nie było jej straszne, w odróżnieniu do innych wolontariuszy. Gdy w Bradze padało spędzaliśmy wieczory w hostelu grając w gry (uno, jungle speed, dobble) z wolontariuszami z Turcji lub oglądając filmy. To właśnie ludzie przyczyniają się w dużej mierze do tego jaki będzie Twój pobyt, więc warto być otwartym na nowe znajomości.
Podsumowując
Czy jestem zadowolona z udziału w wolontariacie? Jak najbardziej! Czy poleciłabym innym osobom wyjazd na wolontariat do Portugalii? Zdecydowanie tak!
Nie ukrywam, że zakochałam się w tym kraju, jego kulturze, smakach, krajobrazach i nie tylko. Portugalczycy są bardzo uprzejmi i pomocni. Nawet jeśli większość z nich nie mówi po angielsku i tak postarają się Ci pomóc. Poza tym jeśli znasz francuski, na pewno dogadasz się z co drugim Portugalczykiem. Tak było w moim przypadku.
Cieszę się, że mogłam spędzić moje ostatnie 2 miesiące w tym kraju i gdybym miała jechać tam jeszcze raz, zrobiłabym to bez zastanowienia. Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. Pozostały wspaniałe wspomnienia, znajomości i jeszcze większe chęci do odkrycia innych urokliwych zakątków Portugalii.
Tak czy inaczej, jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości co do wyjazdu na wolontariat. Nie wahaj się, jeśli się obawiasz zacznij od wolontariatu krótkoterminowego jak ja, a gwarantuję że będziesz żałował/a, jedynie tego, że nie możesz zostać na dłużej!
Wspaniałe zdjęcia, prezentacja i artykuł pochodzą od naszej wolontariuszki Klaudii Kupskiej! Dziękujemy!
Dowiedź się więcej o projektach wolontariatu Europejskiego Korpusu Solidarności.