Moim ulubionym miejscem działania jest miejscowy dom dziecka

„Healthy human, healthy environment” to wspólny projekt wolontariatu europejskiego portugalskiej organizacji Aventura Marão Clube i Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Przedsiębiorczego, w którym aktualnie biorą udział wolontariuszki z Polski – Marta, Kasia, Anna-Maria i Aneta. Jedna z nich, Kasia, chciałaby się z Wami podzielić krótką relacją ze swojego pobytu w Amarante.

Co daje mi EVS…

Spędzam swój EVS na projekcie „Heatlhy human, healthy environment” w uroczym miasteczku na północy Portugali. Miasto nie jest duże, ale urzeka historią, kulturą a także otaczającą przyrodą. Amarante, słynące ze czci świętęgo Gonsalo, to miejsce, które trzeba zobaczyć zimą i latem. Dzięki programowi Erasmus mogę poznać je od podszewki. Od początku swojego wolontariatu rozkoszuję się spokojem, który panuje w miasteczku. Dzięki temu mam dużo czasu na zastanowienie się nad tym, co chcę robić w przyszłości. Wykorzystuję ten czas, którego zawsze brakowało na rozwój umiejętności muzycznych. Dzięki życzliwości osób z organizacji mam dostęp do gitary oraz pianina. Współpraca z różnymi placówkami pozwala mi również oswoić się z występami publicznymi. Przed świętami Bożego Narodzenia razem z innymi wolontariuszami, który podzielają moją pasję, udało nam się zorganizować ukulele band. Wspólne próby, a ostatecznie występ w domu spokojnej starości, sprawiły mi ogromną frajdę.

Aktywności…

Wolontariat pomógł mi też odkryć, że praca z dziećmi może być niesamowicie satysfakcjonująca. Moim ulubionym miejscem działania stało się przedszkole, ale także miejscowy dom dziecka. Bez takiego wyjazdu na pewno nie poznałabym tego rodzaju pracy. Zajęcia w przedszkolu oraz szkołach podstawowych, to także świetna okazja do bezpośredniego kontaktu z językiem portugalskim. Mimo, że czasami można się poczuć rzuconym na głęboką wodę, to wydaję mi się, że nie ma lepszej metody nauki nauki niż ta. Po kilku miesiącach posługiwania się również angielskim między innymi wolontariuszami widzę niesamowity postęp w moich umiejętnościach językowych.Mieszkając w Amarante mam też możliwość poznania Portugalii. Szczerze mówiąc, przed wyjazdem niewiele wiedziałam o tym kraju. Dopiero w trakcie wolontariatu przekonałam się, że to niezwykle ciekawe miejsce. Do tej pory zwiedziłam Lizbonę, Porto i kilka mniejszych miasteczek na północy Portugalii, ale mam nadzieję, że będzie jeszcze sporo okazji podróżowania.

Amarante…

Tutejsi również pomagają nam, wolontariuszom poznać swoją kulturę. Bardzo często zapraszają nas na różne wydarzenia. Miałam nawet okazję uczestniczyć w winobraniu, które celebrowaliśmy od świtu do nocy. Nie obyło się bez tradycyjnej metody produkcji wina, czyli ugniatania winogron stopami. Z krążących opowieści wiem, że latem miasto zmienia się nie do poznania. Ulice stają się tłoczne od turystów, a świętowanie ciepłych dni nie ma końca. Czekam z niecierpliwością na tę drugą twarz Amarante, a na razie zachwycam się słońcem, którego w Polsce w tym okresie tak bardzo brakuje.