Tym razem przeniesiemy się do małej chorwackiej miejscowości, Vrginmostu. W ramach projektu „Uncover Your Potential” nasza wolontariuszka Alicja spędziła kilka tygodni w tej uroczej miejscowości. Projekt angażuje dziewięć różnych organizacji w krajach UE oraz partnerskich.
Zachęcamy do lektury. No i oczywiście do aplikowania na nasze projekty!
Jak znalazłam się na wolontariacie?
W ostatniej chwili, na kilka tygodni przed moimi 30 urodzinami, udało mi się odbyć mój wolontariat. Rzecz działa się w Chorwacji, w małej miejscowości Vrginmost/Gvozd, gdzie od 16 lat działa organizacja Suncokret Centre for Community Development. Wszystko miało odbyć się wiosną, ale ze względu na koronawirusa sprawy się przeciągnęły. Kiedy już straciłam nadzieję, że wyjazd się w ogóle odbędzie, odezwali się ludzie z Vrginmostu. Do ostatniej chwili jednak nie było wiadomo, jak się sprawy potoczą – wyjeżdżałam pod koniec sierpnia, kiedy i w Polsce i w Chorwacji notowano duży wzrost zachorowań, powstawały czerwone listy dla połączeń lotniczych, wszyscy wokół mówili mi, żeby nie jechać. Sama się wahałam i zadręczałam swoimi obawami obie organizacje – polską i chorwacką – co z perspektywy czasu wydaje mi się tyle niedorzeczne, co i zabawne 🙂 W końcu jednak pojechałam – i nie żałuję!
Vrginmost – miejscowość, w której znajduje się organizacja
Vrginmost to bardzo mała i niestety biedna miejscowość, w której skutki ostatniej wojny wciąż są widoczne. Suncokret stara się pomagać całej społeczności, ale przede wszystkim koncentruje się na dzieciach i młodzieży. Dorośli są również mile widziani, także starsi, którzy potrzebują pomocy np. w wypełnieniu dokumentów przez internet czy w korzystaniu z komputera. W centrum uwagi są jednak najmłodsi. Vrginmost to miejsce, w którym nie ma możliwości rozwoju dla dzieci i młodzieży. Na szczęście od wielu lat mogą przychodzić do Suncokretu, gdzie oferuje im się pomoc w odrabianiu lekcji, wsparcie psychologiczne i po prostu bezpieczną przestrzeń, gdzie mogą bawić się, rozwijać i wspólnie spędzać czas.
Aktywności w Suncokret
Punktem centralnym działań organizacji jest zapraszanie wolontariuszy z całego świata. Co roku przyjeżdża ich ponad 100. To właśnie oni zapewniają dzieciakom najwięcej atrakcji i okazji do rozwoju, organizują warsztaty, wspólnie uczą się i bawią, dzięki nim dzieci poznają inne kultury i języki, uczą się tolerancji i wiedzą, że różnorodność kulturowa jest dobra. W miejscu, w którym nie tak dawno temu do głosu doszły nacjonalizm i ksenofobia jest to bardzo ważne. Nawiązywane przyjaźnie, które niekiedy trwają latami, wspólne projekty i wymiana umiejętności i doświadczeń – to właśnie stanowi trzon Suncokretu. Są to więc małe, regularne działania, które zmieniają mentalność mieszkańców i które otwierają przed dziećmi i młodzieżą wiele możliwości.
Ten rok jest jednak inny niż poprzednie. Z powodu koronawirusa Suncokret odwiedziła w tym roku tylko garstka wolontariuszy. Dzieci straciły swoją rutynę, prowadzący organizację część środków finansowych, a sam Vrginmost jest w tym roku cichy i pusty. W tych właśnie okolicznościach przyszło mi odbywać mój wolontariat i choć przede wszystkim chodzi o pracę z dziećmi, tej akurat było najmniej: raptem kilka spotkań, zabawy z maluchami w przedszkolu, organizowane przeze mnie lekcje tańca brzucha czy warsztaty budowania hoteli dla owadów. Przez resztę czasu trzeba było podwoić wysiłki, żeby okazać się faktycznie tak kreatywnym, jak się deklarowało w aplikacji 🙂 Dla mnie nie było to aż tak trudne, ale wiem, że dla innych było to chwilami wyzwanie. Trzeba było rozejrzeć się i pomyśleć, co można by zrobić zamiast warsztatów z dziećmi, a co też pomoże jakoś organizacji. W moim przypadku było to odmalowanie kilku ławek, zrobienie aktualnych zdjęć akomodacji, założenie profilu Suncokretu na instagramie i prowadzenie go.
Moje działania w Suncokret
Przede wszystkim jednak realizowałam swój własny projekt, który zaistniał w mojej głowie na miejscu, kiedy znałam już kontekst i możliwości. Zaczęłam tworzyć “portrety”, na które składały się zdjęcia i wywiady z 4 grupami osób: wolontariuszami z Vrginmost, wolontariuszami z zagranicy, lokalną społecznością oraz założycielami organizacji. Pytałam ich o ich życie, plany, marzenia, ale przede wszystkim o miejscowość, w której żyją i o sam Suncokret. Były to dobre, ważne rozmowy, a zebrany materiał wciąż jeszcze redaguję – 3 tygodnie to stanowczo za krótko. Z pewnością portrety i transkrypcje wywiadów znajdą gdzieś swoje miejsce – być może na instagramie organizacji, być może w lokalnym magazynie wydawanym przez Suncokret, a może w jakiejś większej formie w przyszłym roku – bo na pewno znów tam pojadę.
Więc choć pandemia pokrzyżowała szyki i organizacji i wolontariuszom, dla mnie było to wciąż super doświadczenie! Mogłam poznać świetnych ludzi i spędzić z nimi więcej czasu – jeśli wszystko działałoby jak dotąd, nie byłoby to możliwe. Mogłam też przekonać się, jak działa Suncokret “od kuchni”, nie kiedy odbywa się jakiś projekt i kiedy goszczą grupy po 30 osób, tylko właśnie teraz, w dziwnych okolicznościach, w trudnym momencie, który najlepiej pokazał, z czym organizacja naprawdę na co dzień się mierzy. I który znacznie rozjaśnił ideę i misję Suncokretu – jestem pewna, że w większej grupie, kiedy codziennie robilibyśmy mnóstwo rzeczy, nie byłoby czasu na refleksję, na poznanie korzeni organizacji i historii regionu, nie można by było poznać całego kontekstu. Z moich kilku wolontariackich doświadczeń właśnie to jest najważniejsze, bo leży najbliżej tego, jak rozumiem wolontariat – jako pracę u podstaw, w pewnym sensie na żywym organizmie, trudną i niekiedy karkołomną, ale niosącą naprawdę długofalowe pozytywne skutki.
Tekst oraz prezentacja pochodzą od Alicji Węcławiak.