Wolontariusz Konrad brał udział w projekcie „Think green, live creative” w organizacji Common Sense Youth Organisation w Azerbejdżanie. W poniższym tekście dzieli się z Wami wrażeniami z pobytu w tej organizacji.
Azerbejdżan – Kraina Ognia, jak nazywają go miejscowi – jest moim domem od blisko czterech miesięcy… W jednostajnym, niemalze nieprzerwanym upale, ciężko dostrzec upływ czasu, który gdy tylko spuszczę z niego oko, przyspiesza swoj – zdawałoby się równy – bieg. Zaraz po przyjeździe do Azerbejdżanu, zostałem powitany przez głowę organizacji CSYO, Ramiza, oraz mojego mentora Orxana, wraz z innym czlonkiem organizacji, ktorzy zawiezli mnie samochodem wprost do mieszkania wolontariuszy. Tam poznałem dwójkę wolontariuszy z Turcji, Derye i Namika, którzy niestety nie znali języka angielskiego.
Pierwsza moja większą aktywnością w Azerbejdżanie było uczestniczenie w trzydniowym seminarium o nazwie “Forum Theater”, którego członkowie odgrywali scenki dotyczące znęcania się nad ludźmi, lub ich dyskryminacji, a widownia mogla w każdej chwili, przerywając spektakl i zmienić jednego z aktorów, by z jego perspektywy postarać się rozwiązać konflikt. Niestety, jak się później okazało, uczestnictwie w seminarium pozbawiło mnie trzech dni wolnych, pomimo iż uzyskałem wyraźną zgodę na udział, co zbiło mnie odrobinę z tropu. Następnie brałem udział w akcji zorganizowanej przez moich lokatorów – Derye i Namika. Wraz z młodzieżą szkolna przeprowadziliśmy akcje sprzątania plaży na obrzeżach Sumqayit. Do moich obowiązków szybko dołączyła nauka języka, która bardzo pomogła w komunikacji, oraz uczestniczenie w seminariach promujących organizacje, oraz rozmaite projekty.
W ten oto sposób biernie (z punktu wiedzenia projektu, nie prywatnym) spędziłem dwa miesiące, po których zostałem zaproszony na rozmowę z Ramizem, który z niezadowoleniem wypowiedział się o moim braku aktywności. Po odrzuceniu innych propozycji, zdecydowaliśmy sie na przeprowadzenie konkursu, dla którego napisałem projekt, stworzyłem zasady oraz plakat. On-arrival w Gruzji był świetną zabawa, ale przede wszystkim cenna kopalnia informacji. Obóz ekologiczny, który był jedna z moich głównych motywacji do uczestniczenia, wciąż stoi pod znakiem zapytania, z powodu nieporozumień miedzy organizacja a rządem, ale na otarcie lez miałem okazje bawić się na azerskim weselu zorganizowanym przez Ramiza i jego obecna zonę Ulkar – zabawa była wyśmienita!
Na koniec kilka slow o warunkach mieszkalnych: mieszkanie jest przestronne, zadbane i dobrze wyposażone. Mamy wszystko czego potrzeba… a nawet więcej! Nasze mieszkanie używane jest przez członków organizacji jako miejsce spotkań. Kilkoro z nich ma klucze i może wejść do mieszkania kiedy chce. Zdarzały się sytuacje, w których wchodzili do środka pomimo braku kogokolwiek z wolontariuszy i spędzali tam czas surfujac po internecie i jedząc słonecznik… nawet zapraszając swoich znajomych. Jest to duże naruszenie prywatności.
Podsumowując: organizacja nie jest zła, ale jestem u nich pierwszym wolontariuszem z Europy, wiec brak im doświadczania – wychodzą różnice kulturowe.